piątek, 1 sierpnia 2008

Dzień 42

Wypad na mazury uważam za udany, jak najbardzoej udany. Co prawda jako kapitan nie spożywałem tyle płynów co moja załoga (najlepsza pod palącym słońcem), ale było fajnie.
Pogoda wręcz wymarzona na taki wypad, słońce, zero chmur i wiatr odpowiedni do rozhuśtania łajby... A bosman tylko zapiął płaszcz i zaklnął "ech, do czorta, nie daję łajbie żadnych szans... dzieśieć w skali beauforta..."

Brak komentarzy: